Nie tylko książki. Biblioteka w Lidzbarku uczy dzieci kodować i marzyć
W świecie, w którym tempo informacji przegania niekiedy zdrowy rozsądek, a dzieci od najmłodszych lat otaczane są ekranami, istnieją miejsca, które uczą inaczej. Spokojniej. Mądrzej. A przy tym – zaskakująco nowocześnie.
W Lidzbarku – miasteczku, które dla wielu pozostaje punktem na mapie pomiędzy Działdowem a Brodnicą – działa biblioteka, która robi coś więcej niż wypożyczanie książek. Uczy kodować. Pokazuje, że robot to nie tylko gadżet z reklamy, ale narzędzie myślenia. Przez cały rok prowadziła zajęcia z programowania Ozobotów – miniaturowych robotów edukacyjnych, które reagują na linie i kolory. A na koniec roku szkolnego – zorganizowała dla najmłodszych programistów zadanie: wyznaczyć wakacyjne trasy i zaprogramować roboty tak, by je samodzielnie przebyły.
I wiecie co? Dzieci to zrobiły. Lepiej niż niejeden dorosły.
Ozobot – czyli kodowanie w kieszonkowym rozmiarze
Trudno uwierzyć, ale ten niepozorny robot, wielkości piłeczki do ping-ponga, mieści w sobie potężny potencjał edukacyjny. Ozoboty zostały stworzone w Stanach Zjednoczonych przez Nadera Hamdę, który zamiast czekać, aż szkoły nadgonią rzeczywistość, postanowił dostarczyć dzieciom narzędzie do samodzielnej nauki kodowania. I zrobił to skutecznie.
Robot porusza się po liniach – narysowanych zwykłym markerem – i reaguje na specjalne kombinacje kolorów, które są dla niego niczym kod. Nie potrzebuje ekranu. Nie potrzebuje baterii do tabletu. Potrzebuje wyobraźni dziecka. I kartki papieru.
W bardziej zaawansowanej wersji, Ozobot może być programowany online w środowisku OzoBlockly – z użyciem wizualnego języka kodowania. Ale to, co najważniejsze, dzieje się właśnie na podłodze biblioteki: dzieci planują, rysują, testują. Myślą. Uczą się myśleć jak konstruktorzy.
Biblioteka – miejsce z przyszłością
Zajęcia z Ozobotami to tylko fragment większej układanki. Miejsko-Gminna Biblioteka Publiczna w Lidzbarku od dawna udowadnia, że nie jest miejscem, gdzie zakurzone regały zbierają jedynie ciszę. Wręcz przeciwnie – to miejsce, gdzie co tydzień coś się dzieje. Warsztaty literackie, spotkania z artystami, pokazy multimedialne, zajęcia rękodzielnicze. A teraz – nowoczesna edukacja technologiczna.
Dlaczego to ważne?
Bo w świecie, w którym coraz trudniej o uwagę dziecka, biblioteka w Lidzbarku proponuje coś wyjątkowego: wspólne działanie, realny kontakt z innymi ludźmi, budowanie czegoś własnymi rękami i głową.
Edukacja bez presji
W odróżnieniu od tradycyjnego modelu edukacji, gdzie czasem trudno o indywidualne tempo i swobodę działania, tu nie chodziło o punkty, rywalizację czy sprawdziany. Dzieci mogły popełniać błędy – i uczyły się na nich. Mogły wybrać własną drogę – i sprawdzały jej skuteczność. Niektóre pracowały szybciej, inne dłużej analizowały problem – ale wszystkie finalnie programowały roboty, które jechały tam, gdzie trzeba.
Taka edukacja – bez stresu i ocen, z ciekawością i zaufaniem – to wartość, którą trudno przecenić.
I co dalej?
Po wakacjach najprawdopodobniej ruszy nowy cykl. Inne tematy, inne zadania – ale ten sam duch. Bo okazuje się, że w Lidzbarku da się zorganizować zajęcia na światowym poziomie. Bez wielkiego budżetu, ale z ogromnym zaangażowaniem.
Można by rzec, że mała biblioteka z małego miasta robi rzeczy, których nie powstydziłyby się placówki edukacyjne w dużych ośrodkach.
Może właśnie dlatego warto dziś spojrzeć na bibliotekę nie jako miejsce z przeszłości, ale przestrzeń przyszłości – gdzie dzieci uczą się języka, który będzie dla nich kiedyś równie ważny, jak alfabet.
Nie, to nie jest nudne miejsce. To miejsce, w którym – po cichu, konsekwentnie, krok po kroku – buduje się przyszłość.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz