Miasto Lidzbark ogłosiło nabór na stanowisko Aplikanta Straży Miejskiej. Informacja – opublikowana w sierpniu 2025 r. – może zaskakiwać. Przez wiele lat działalność Straży Miejskiej w Lidzbarku była bowiem praktycznie niezauważalna. Formalnie istniała, ale w praktyce trudno było ją dostrzec w przestrzeni publicznej. Teraz urząd poszukuje nowych funkcjonariuszy. Czy to oznacza, że strażnicy naprawdę wrócą na ulice? I co będą robić? Czy Policja nie radzi sobie z zagrożeniami? Czy istnieje choć jeden przekonujący argument, by zatrudniać ludzi do tej formacji?
Ogłoszenie i wymagania
W opublikowanym ogłoszeniu Urząd Miasta poinformował, że poszukuje kandydatów na stanowisko Aplikanta Straży Miejskiej. Wśród wymagań znalazły się m.in. pełnoletność, niekaralność, dobra sprawność fizyczna i psychiczna oraz wykształcenie co najmniej średnie. Kandydaci muszą także posiadać obywatelstwo polskie oraz korzystać z pełni praw publicznych.
Zakres obowiązków to m.in. kontrola przestrzegania porządku publicznego i przepisów prawa miejscowego, współpraca z innymi służbami oraz podejmowanie działań interwencyjnych. Miasto planuje zatrudnić dwóch strażników, ale wciąż nie wiadomo, czy będą oni pełnili służbę w terenie, czy – jak miało to miejsce w przeszłości – ograniczą się do siedzenia przed monitorami.
Strażnicy zza kamer
Przez wiele lat funkcjonariusze Straży Miejskiej w Lidzbarku byli widywani wyłącznie przy monitorach systemu miejskiego monitoringu. Ich obecność na ulicach była żadna, a mieszkańcy z czasem zaczęli pytać, czy straż w ogóle jeszcze istnieje. Nawet radni nie do końca wiedzieli, jaka jest sytuacja. O tym, że dwóch panów „czuwa nad nami”, można było się dowiedzieć tylko wtedy, gdy wynosili plotki o tym, kto z kim i gdzie się spotkał.
Władze przez lata udawały, że straży miejskiej nie ma. Corocznie realizowano budżet, w którym uwzględniano wydatki na funkcjonowanie tej formacji. W praktyce jednak stanowiska te służyły raczej do zaspokajania lokalnych układów niż realnych potrzeb miasta. Etaty często trafiały do osób z bliskiego otoczenia urzędników – rodzin, znajomych, ludzi „zaufanych”.
Straż w służbie lojalności
Na jednym z etatów przez długi czas pracował mąż byłej urzędniczki odpowiedzialnej za wydawanie środków publicznych. Co więcej – to nie jedyna osoba z rodziny tej pani zatrudniona przez Urząd Miasta. Przykłady takie nie należą do rzadkości. Zatrudnienie w jednostkach podległych gminie wyglądało momentami bardziej jak mechanizm lojalnościowy niż jak racjonalna polityka kadrowa.
Formalnie istniała komórka mająca dbać o porządek i bezpieczeństwo w mieście, jednak jej funkcja była iluzoryczna. Straż, która miała działać w imieniu mieszkańców, przez lata pozostawała na marginesie życia publicznego – niewidoczna, nieskuteczna, zapomniana.
Czy coś się zmieni?
Nowy nabór może oznaczać próbę odbudowania tej formacji i nadania jej realnej roli w systemie bezpieczeństwa miasta. Kluczowe będzie jednak, czy miasto rzeczywiście zmieni filozofię działania i postawi na faktyczną obecność strażników w terenie, czy też ponownie ograniczy się do symbolicznych działań.
Czas pokaże, czy będzie to prawdziwy powrót Straży Miejskiej, czy tylko kolejny epizod w długiej historii urzędowej fikcji.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu lidzbarkonline.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz