Wyjazdowa sesja w Nadleśnictwie Lidzbark 2 września 2025 roku miała być okazją do rozmowy o przyszłości. Zakończyła się prezentacją pełną korporacyjnych fraz, kontrowersyjnymi decyzjami i pytaniami, które pokazują, że władza coraz częściej mówi do mieszkańców, zamiast z nimi.
Sesja w Nadleśnictwie
2 września odbyła się XVIII Sesja Rady Miejskiej w Lidzbarku. Tym razem – wyjazdowa, w siedzibie Nadleśnictwa Lidzbark. Powód? Oficjalnie prezentacja działalności Lasów Państwowych. Nieoficjalnie – równie dobrze można ją było przeprowadzić w urzędzie.
Zamiast konkretów, radni i goście wysłuchali wystąpienia pełnego „korporacyjnej mowy-trawy”. Nadleśniczy mówił o „odnowieniach” i tysiącach metrów drewna pozyskanych w ostatnich latach. Pochwalił się dochodami, a także stwierdził, że Lasy Państwowe to instytucja samofinansująca się.
Problem w tym, że to nieprawda. Lasy należą do Skarbu Państwa, a więc do nas wszystkich. Pracowników nadleśnictw, ich sprzęt i struktury finansują obywatele. Rabunkowa gospodarka ostatnich lat nastawiona na zysk nie ma nic wspólnego z samofinansowaniem.
Droga Klonowo–Piaseczno
W porządku obrad znalazły się także punkty budżetowe. Przyjęto je szybko, bez dyskusji. Wtedy przewodniczący Rady zapytał, czy wiadomo coś o drodze Klonowo–Piaseczno.
Okazało się, że miasto wydzierżawiło tę drogę od Nadleśnictwa, by móc ją wyremontować. Lasy przez lata korzystały z niej do wywozu drewna i obsługi szkółki leśnej, nie inwestując w jej utrzymanie. Teraz koszty ma ponieść gmina.
Zastępca nadleśniczego wyjaśnił, że to „droga leśna”, a więc nie mogą jej remontować. Jak to się ma do szerokich, utwardzonych traktów budowanych w lasach w innych częściach kraju? Nie wyjaśnił.
Głos radnego Michała Kwiatkowskiego
Na tle wielu pytań pozornych wyróżniał się głos radnego Michała Kwiatkowskiego. Zapytał on wprost: dlaczego Nadleśnictwo nie może wyremontować własnej drogi i dlaczego nie wspiera miasta tak, jak inne nadleśnictwa w Polsce?
To były pytania proste, ale bardzo trafne. I niewygodne. Postawa radnego pokazuje, że można reprezentować mieszkańców w sposób odpowiedzialny i dociekliwy.
Społecznicy i radni powiatowi
Dziwnym zwyczajem, który wprowadził obecny Przewodniczący Rady, jest coraz większe ograniczanie możliwości zabierania głosu przez mieszkańców. Z sesji na sesję ta przestrzeń się kurczyła, aż dziś usłyszeliśmy wprost: obowiązuje zakaz, bo tak zdecydował przewodniczący. To sytuacja trudna do zaakceptowania, zwłaszcza że jeszcze przed wyborami obecna władza – wówczas w opozycji – głośno protestowała przeciwko podobnym praktykom. Wtedy nazywano je zamykaniem ust obywatelom i ograniczaniem demokracji. Dziś jednak nikt z rządzących nie widzi w tym problemu. Punkt widzenia, jak widać, bardzo szybko zmienia się wraz z punktem siedzenia.
Mimo ograniczeń w możliwości wypowiedzi, głos zabrali także inni. Radny powiatowy Artur Jasionowski poinformował, że powiat przekaże Lidzbarkowi część środków na zakup nowego wozu strażackiego.
Dawid Kalski – społecznik i polityk – pytał z kolei o wysychające bagna i jezioro Piaseczno. Zwrócił uwagę, że Nadleśnictwo korzysta z wody jeziora do szkółki leśnej, choć dysponuje własną studnią głębinową. Nadleśniczy odpowiedział, że jezioro wysycha nie z powodu Lasów, ale z przyczyn ekologicznych.
Sesja jako maszynka do głosowania
Coraz częściej sesje Rady Miejskiej przypominają maszynkę do głosowania. Brak realnej debaty, brak miejsca na głos mieszkańców i gości. Decyzje podejmowane są szybko, bez dyskusji, a przewodniczący arbitralnie ogranicza wypowiedzi radnych i mieszkańców.
Jeśli tak to ma wyglądać, można zapytać: po co w ogóle sesje w obecnej formule? Wystarczyłoby spotkanie w gabinecie i poinformowanie mieszkańców o podjętych decyzjach.
Gdzie jawność?
Przed wyborami obiecywano jawne komisje, sesje po południu i łatwy dostęp do dokumentów. Tymczasem w zakładkach „Komisje” i „Protokoły” na stronie lidzbark.pl nie ma nic. Protokoły ukryto w Biuletynie Informacji Publicznej.
Jawność pozostała w sferze deklaracji.
2000 zł za transmisję
Każda transmisja sesji kosztuje około 2000 złotych. Obsługuje ją firma zewnętrzna, wyspecjalizowana w nagrywaniu wesel. W dobie nowoczesnych technologii koszt transmisji obrad powinien wynosić zero złotych. To standard, który urząd może i powinien zapewnić samodzielnie.
Podsumowanie
Mieszkańcy mają prawo do informacji, do uczestnictwa w debacie i do przejrzystości życia publicznego. Tymczasem sesje organizowane są poza miastem, prezentacje oderwane od rzeczywistości zastępują dyskusję, a jawność ogranicza się do pustych zakładek w internecie.
To nie tak miało wyglądać.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu lidzbarkonline.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Karol Modzelewski [email protected]