Czwarta sesja Rady Miasta w Lidzbarku rozpoczęła się punktualnie. Niestety – to był jeden z niewielu elementów, który przebiegł zgodnie z planem. Radni zebrali się na wniosek Burmistrza, aby debatować nad podwyższeniem kapitału zakładowego PGK oraz wprowadzeniem zmian w budżecie miasta, w tym w Wieloletniej Prognozie Finansowej na lata 2024–2038.
W porządku obrad zaplanowano cztery uchwały – wszystkie miały dotyczyć przekazania dodatkowych pieniędzy dla miejskiej spółki. Brzmi poważnie? Na papierze – tak. W praktyce – niestety, obserwowaliśmy kolejny pokaz nieprzygotowania, braku odpowiedzialności i dyskusji na poziomie, który nie przystoi żadnej radzie miejskiej.
Zaczęło się od braku podstawowych informacji. Nikt nie przedstawił radnym aktualnej sytuacji finansowej PGK. Nie usłyszeliśmy nic o skali zadłużenia, o trudnościach z wypłatami czy realnym stanie spółki. Cisza. Pytania zadał tylko jeden radny – Michał Dzimira. Reszta Rady... cóż, milczała.
Na tym tle uchwały przedstawione przez Burmistrza budziły jeszcze większe wątpliwości. Każda z nich otrzymała negatywną opinię biura prawnego. Pani mecenas jasno zaznaczyła: dokumenty zawierają błędy i ich przyjęcie może oznaczać poważne problemy prawne. Mimo to – zamiast je poprawić, rozpoczęła się dyskusja, czy radca prawny „się zna”, czy jednak nie. Pojawiły się nawet głosy, że może trzeba zmienić kancelarię. Ale jak zwykle – żadnej decyzji, tylko kolejne rozmowy bez konkluzji.
Dalej? Jeszcze ciekawiej. Burmistrz złożył wniosek o wykreślenie dwóch projektów uchwał z porządku obrad. Rada ten wniosek przegłosowała. Finalnie uchwalono tylko jedną zmianę – taką, która umożliwia Burmistrzowi przekazywanie pieniędzy do PGK bez konieczności każdorazowej zgody radnych. W praktyce: zielone światło na „dosypywanie” środków publicznych do miejskiej spółki bez planu naprawczego, bez nadzoru, bez odpowiedzialności.
Czy to dobra decyzja? W mojej opinii – nie. PGK potrzebuje reformy, a nie kolejnego przelewu. Dopóki nie będzie tam menedżera z doświadczeniem w restrukturyzacji i konkretnym planem działania, każda wpłata zostanie po prostu „przejedzona”.
W międzyczasie dowiedzieliśmy się, że PGK ma nową panią prezes. Powołana została przez Radę Nadzorczą zaraz po odwołaniu pana Wieczorka. Ten ostatni – przypomnijmy – był w tym czasie na bezpłatnym urlopie z Urzędu Miasta, po czym wrócił na etat i... poszedł na zwolnienie lekarskie. Jedna z pierwszych decyzji nowej prezes? Zawarcie umowy z kancelarią prawną z Iławy. A my nadal nie wiemy, ilu członków Rady Nadzorczej zostało wymienionych i czy planowane są zmiany w zarządzie spółki.
A to wszystko w sytuacji, w której miasto ma 100% udziałów w PGK. Brak wiedzy i brak komunikacji to nie tylko niepokojące zaniechanie – to sygnał alarmowy.
Na koniec – jeszcze jedna ciekawostka. Na sesji poruszono temat zakupu łodzi, która miała pływać po lidzbarskim jeziorze. Problem? Brak dokumentów umożliwiających rejestrację jednostki. Wiadomo tylko, że została zakupiona nie od producenta, lecz od fundacji z Iławy. Po co, za ile, na jakich warunkach? Tego już nie usłyszeliśmy.
Sesja dobiegła końca. Ale po raz kolejny pozostało uczucie frustracji i niedosytu. Zamiast rzeczowej debaty i odpowiedzialnych decyzji – niekompetencja, chaos i brak odwagi do podejmowania trudnych, ale koniecznych działań.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz